Jezioro Niesłysz oraz Jezioro Złoty Potok to idealne akweny do uprawiania wędkarstwa. Obfitują w dorodną płoć, leszcza, ukleję i lina natomiast z drapieżnych ryb – w okonia, szczupaka i węgorza. W głębszych partiach obu jezior żyje najsmaczniejsza z ryb słodkowodnych – sielawa. Podwodne wypłycenia i mielizny zachęcają do
Poznaj niezwykłe gatunki zwierząt, które można spotkać w tym wyjątkowym kraju! Tajlandia jest od kilku lat bardzo popularnym kierunkiem podróży. Odkąd ceny biletów lotniczych stały się bardziej akceptowalne, a i same połączenia wygodniejsze, coraz więcej Polaków decyduje się, aby spędzać tam wakacje. Z tego powodu postanowiłam przygotować rozbudowany artykuł z zestawieniem gatunków zwierząt, które możemy spotkać w tym azjatyckim kraju. Większość z nich jest dla nas na tyle egzotyczna, że dotychczas widzieliśmy je jedynie w ZOO. Wszystkim podróżującym do Tajlandii życzę, abyście mieli to szczęście spotkać te niezwykłe zwierzęta w ich naturalnym środowisku! Patronem artykułu jest TUI – popularne biuro podróży, które w swojej ofercie ma szeroki wybór wycieczek do Tajlandii: na Wyspę Phuket i do Bangkoku. Tropikalna Tajlandia leży w strefie zwrotnikowej i nasza polska, szaro-bura jesień oraz zima to najlepszy czas, żeby ją odwiedzić. Teraz właśnie zaczyna się najpiękniejsza tajska pora roku: ciepła i sucha, która potrwa aż do lutego i jest idealna na podróże w ten rejon. Ze względu na obfitość opadów w porze deszczowej oraz wysokie temperatury zupełnie nie powinna dziwić bujność tajskiej przyrody. To kraj bardzo zielony, obfitujący w niezwykłe gatunki roślin i mnogość rozmaitych gatunków zwierząt. Poważnie, kiedy siadałam do zbierania materiałów do tego artykułu, nie przypuszczałam, jak trudne będę miała zadanie z wybraniem zaledwie garstki najciekawszych w mojej opinii gatunków, spośród wszystkich, które występują w Tajlandii. A miałam, z czego wybierać. W Tajlandii występuje około 1050 gatunków ptaków, ponad 260 gatunków ssaków, prawie 450 różnych ryb, liczba gatunków gadów przekracza 400, płazów jest ponad 160, a odkrytych dotychczas gatunków motyli jest już powyżej 1100. I wszystkie piękne, niezwykle fascynujące i bardzo, bardzo egzotyczne dla mieszkańca środkowoeuropejskiego kraju. Uprzedzam zatem lojalnie, że niemożliwym było zebrać i opisać w jednym artykule WSZYSTKIE interesujące zwierzęta występujące w Tajlandii z tej długaśnej listy 3 500 gatunków. Skupiłam się na kręgowcach i poniżej poznacie wybrane tajskie ssaki, gady i ptaki. A i tak będzie to długi artykuł. Jakie zwierzęta można spotkać w Tajlandii? Ssaki w Tajlandii Słoń indyjski (Elephas maximus) Największy ssak lądowy występujący w Tajlandii. To majestatyczne zwierzę może ważyć 5 ton i osiągnąć ponad 3 metry wysokości w kłębie. Słoń indyjski jest wegetarianinem i w ciągu dnia na spokojnie potrafi wciągnąć 150 kilogramów roślin. Poza trawami, korą, liśćmi drzew czy pędami bambusa lubi również owoce. W szczególności figi. Słoń indyjski jest symbolem Tajlandii. Ale musicie wiedzieć, że w tym kraju na wolności żyje ledwo kilkaset słoni. Cała reszta wynoszącej ponad 3000 zwierząt populacji znajduje się w rękach firm z sektora turystycznego, które oferują na przykład przejażdżki na grzbiecie tego majestatycznego zwierzęcia. Turyści zazwyczaj nie mają świadomości, jak cierpią zwierzęta będące jedynie narzędziem ich rozrywki. O tym, dlaczego jestem przeciwna korzystaniu z takich atrakcji opowiem Wam przy innej okazji. Teraz natomiast mogę zachęcić, żebyście zamiast jazdy na słoniu, wybrali się na przykład do Elephant Nature Park lub innego ośrodka, który wykupuje słonie wykorzystywane w turystyce i umożliwia odwiedzającym obcowanie z tymi majestatycznymi zwierzętami w nieszkodliwy, partnerski sposób. Łuskowiec jawajski (Manis javanica) Jedyny z 4 azjatyckich gatunków łuskowców, którego można spotkać w Tajlandii. Wygląda uroczo: jak podłużna szyszka z łapkami i ryjkiem. Żywi się przede wszystkim mrówkami, które wyciąga z mrowisk swoim długim językiem. Może osiągnąć do 110 centymetrów długości, waży zazwyczaj około dziesięciu kilogramów. Na łuskowce od lat trwają intensywne polowania ze względu na ich mięso, które w Azji osiąga zawrotne ceny, a także łuski, które z kolei są wykorzystywane w tradycyjnej medycynie. Populacja łuskowców maleje w drastycznym tempie i są obecnie najbardziej prześladowanym ssakiem na świecie. Tapir czaprakowy (Tapirus indicus) Wygląda jak skrzyżowanie świni ze słoniem i ma adekwatne do tego skojarzenia gabaryty: może przekraczać wagę 300 kilogramów i może dorastać do 2,5 metra długości. To jedyny gatunek tapira występujący w Azji, a zarazem największy ze wszystkich pięciu współcześnie żyjących. Spotkać go można w lasach wschodniej Tajlandii, gdzie żywi się wyłącznie roślinami. Wyjątkowe umaszczenie z dużą, białą plamą (“czaprakiem” – stąd polska nazwa) obejmującą większość ciała stanowi wbrew pozorom doskonały kamuflaż, ponieważ pomaga w ukryciu faktycznego kształtu jego ciała. Biała plama na ciele tapira z daleka może wyglądać jak głaz. Pantera mglista (Neofelis nebulosa) Ten piękny dziki kot o niezwykłym umaszczeniu żyje na terenach gęsto zalesionych lub bagnistych. Żeby zobaczyć panterę mglistą w dżungli, musicie mocno zadzierać głowę w górę i uważnie obserwować gałęzie, ponieważ to właśnie tam wysoko na drzewach ona żyje. Żywi się ptakami i małpami, na które poluje, zwinnie przeskakując z drzewa na drzewo. Może mieć do 110 centymetrów długości dodatkowo sam ogon ma ponad 80 centymetrów. Musi być długi i masywny, ponieważ pomaga on panterze w utrzymaniu równowagi. Cyjon rudy (Cuon alpinus) Umaszczeniem przypomina lisa, wielkością zaś likaona, z którym jest zresztą dość blisko spokrewniony. Cyjon rudy, nazywany również azjatyckim dzikim psem, żyje w stadach znacznie mniej hierarchicznych niż wilki, dlatego nazywa się je raczej klanami. W Tajlandii w minionych latach udokumentowano obecność co najmniej jednego klanu cyjonów rudych. Chociaż są niewielkie, dzięki pracy grupowej potrafią upolować nawet gaura, czyli ogromnego azjatyckiego woła. Ale zadowolą się również mniejszym posiłkiem, takim jak zające, szczury czy małpy. Niedźwiedź himalajski (Ursus thibetanus) Stosunkowo nieduży (osiąga do 1,8 metra długości), czarny miś z puszystym “kapturem” i logo Batmana na klacie. Tak można w skrócie opisać niedźwiedzia himalajskiego. Jest wyjątkowy nie tylko ze względu właśnie na oryginalną plamę na piersi, ale również ze względu na dietę, której znacznie bliżej do diety pand wielkich, niż innych niedźwiedzi. Niedźwiedź himalajski bowiem większość roku żywi się owocami, korzonkami i innym pokarmem roślinnym ze względu na słabe zęby. Dopiero na jesień, kiedy przychodzi czas gromadzenia zapasów tłuszczu na zimę, skupia się na jedzeniu mięsa. W Tajlandii można go spotkać na terenach górzystych. Tygrys azjatycki (Panthera tigris) W Tajlandii występują dwa podgatunki: tygrys malajski (Panthera tigris jacksoni) i tygrys indochiński (Panthera tigris corbetti), oba bardzo do siebie podobne wyglądem i bardzo długo traktowane jako jeden podgatunek. Niewiele wiadomo na temat ilości osobników występujących w Tajlandii, ponieważ występują przeważnie na terenach górzystych, graniczących z innymi krajami. W środowisku naturalnym tygrysowi, poza człowiekiem, nie zagraża żadne inne zwierzę, okazjonalnie jedynie może dojść do walk między nim a niedźwiedziem lub słoniem. Poluje na wszystko, na co ma ochotę, niezależnie od wielkości: zarówno ogromne gatunki bydła, jak i krokodyle czy młode słonie. Potrafi nawet łowić ryby. Na zdjęciu tygrys malajski. Makak (Macaca) To kolejne ze zwierząt, z którymi Tajlandia się kojarzy. Makaków jest mnóstwo, można je spotkać zarówno przypadkiem, jak i celowo, odwiedzając jedną ze świątyń, które zajęły, na przykład Wat Suwan Kuha lub miasto Lop Buri. W tym kraju występuje aż sześć gatunków makaków: makak orientalny (Macaca nemestrina), makak królewski (Macaca mulatta), Macaca leonina, makak brodaty (Macaca assamensis), makak niedźwiedzi (Macaca arctoides) i makak krabożerny (Macaca fascicularis). Ten ostatni gatunek można spotkać najłatwiej. Mimo niewinnego z pozoru wyglądu, makaki nie boją się ludzi zupełnie, a w dodatku bezczelnie potrafią ich okradać nie tylko z jedzenia, ale nawet z torebek czy aparatów fotograficznych – bez pardonu wyrywając je z ręki. Jeśli będziecie zwiedzać jedno z miejsc opanowanych przez te małpy, uważajcie na swoje rzeczy, bo makaki najpierw kradną, a dopiero potem sprawdzają, czy będą miały z tego jakiś pożytek. Na zdjęciu poniżej samice makaków królewskich z młodym. Wiewióra czarna (Ratufa bicolor) Ten ogromny gryzoń jest jedną z największych wiewiórek świata. Osiąga ponad 100 centymetrów długości, z czego połowę stanowi jej ogon. Można ją spotkać na dzikich, zalesionych terenach Tajlandii, gdzie zazwyczaj przebywa w koronach drzew. Rzadko można ją spotkać na ziemi. Żywi się owocami i nasionami, ale także jajami zwierząt oraz owadami. Około 1050 gatunków ptaków, ponad 260 ssaków, prawie 450 gatunków ryb, ponad 400 gatunków gadów, ponad 160 gatunków płazów, ilość gatunków motyli przekracza 1100. Ptaki w Tajlandii Paw złoty (Pavo muticus) Bardzo bliski krewny dobrze nam znanego pawia indyjskiego. Jednak w przeciwieństwie do swojego kuzynostwa, u pawia złotego (zwłaszcza u osobników żyjących na wolności) dymorfizm płciowy (czyli różnice w wyglądzie między płciami) nie jest aż tak wyraźny i obejmuje przede wszystkim długość trenu (ogona). U samic jest on dość krótki, natomiast u samców tren zazwyczaj osiąga długość do 1,6 metra. Paw złoty jest wszystkożerny: żywi się zarówno gryzoniami, płazami i innymi niewielkimi zwierzętami (potrafi nawet polować na jadowite węże!), jak i pąkami kwiatów oraz owocami, a jagody są jego ulubionym przysmakiem. Gołębie egzotyczne Chociaż w Tajlandii można spotkać doskonale nam znane, pospolite gołębie skalne, czyli nasze gołębie miejskie, występuje tam również kilkanaście innych gatunków tych ptaków. Do rodziny gołębiowatych występujących w Tajlandii należy na przykład niebiesko-zielony Nikobarczyk (Caloenas nicobarica), którego spotkać możemy w mało uczęszczanych przez człowieka rejonach nadmorskich. Chętnie osiedla się na niewielkich, przybrzeżnych wysepkach. Miedzianka szmaragdowa (Chalcophaps indica) z wyglądu już bardziej przypomina gołębia skalnego, ale wyróżniają ją skrzydła w intensywnie zielonym kolorze. Chętnie osiedla się w lasach, ale często występuje także bliżej osad ludzkich: w ogrodach czy miejskich parkach. Owocożer czerwonolicy (Ptilinopus jambu) to niewielki, zielono-biały gołąbek z czerwoną główką, od której pochodzi drugi człon polskiej nazwy. Prowadzi raczej samotniczy tryb życia i jest dość płochliwy. Najczęściej można go spotkać w lasach przy drzewach owocowych. W przeciwieństwie do większości ptaków, potrafi pić wodę poprzez ssanie. Dławigad indyjski (Mycteria leucocephala) Ten ptak z “krwawą” głową należy do rodziny bocianów i jest kuzynem naszego bociana białego. Jeżeli chcecie go spotkać, musicie wybrać się na bagna albo nad jezioro lub rzekę. To tam najłatwiej go zobaczyć, ponieważ żywi się głównie rybami. Na płazy, gady i inne lądowe zwierzęta poluje bardzo okazjonalnie. Sędzioły (Harpactes) Mimo zbliżonej nazwy, nie mają nic wspólnego z dzięciołami. Sędzioły to bardzo kolorowe ptaki wielkością zbliżone do sójki. Prowadzą samotniczy tryb życia i można je spotkać w lasach, po których chętnie latają dość nisko nad ziemią. Żywią się przede wszystkim owadami i ich larwami, polują również na pająki. Dietę uzupełniają liśćmi oraz niewielkimi owocami, które mogą połknąć w całości. Rodzaj Harpactes obejmuje dziesięć gatunków. Należy do niego między innymi sędzioł czerwonorzytny (Harpactes duvaucelii), sędzioł zielonkawy (Harpactes oreskios) czy sędzioł czerwonogłowy (Harpactes erythrocephalus). Dzioborożec wielki (Buceros bicornis) Osiąga imponujące rozmiary – może mieć nawet 1,3 metra długości i ponad półtora metra rozpiętości skrzydeł! Dzioborożec wielki jest w dodatku długowieczny. Udokumentowane są przypadki, że ten gatunek w niewoli dożywał nawet 50 lat. Spotkać go możemy w starych lasach na terenach wyżynnych, albo lecącego wysoko nad drzewami. Kiedy wzbija się w powietrze, jego skrzydła wydają głośny, niski dźwięk, który porównywalny jest do odgłosów wydawanych przez lokomotywy i jest słyszalny z dużych odległości. Jada przede wszystkim owoce, w szczególności figi. Gady w Tajlandii Toke (Gekko gecko) Jego nazwa wzięła się od charakterystycznego dźwięku, jaki wydaje. Toke to jeden z największych współcześnie żyjących, a zarazem najbardziej znanych na świecie gatunków gekonów ze względu na dużą popularność wśród terrarystów. Poszczególne osobniki różnią się kolorem: bazą jest jasnoszary i większość odcieni niebieskiego, upstrzone plamkami w różnych odcieniach czerwieni. Samce dorastają do 40 centymetrów długości. Nie unika ludzi, często żyje w ich pobliżu, a samice chętnie zajmują to samo terytorium całe życie. Możecie go spotkać nawet wewnątrz domów. To jeden z tych gekonów, które potrafią chodzić po pionowych, gładkich powierzchniach (sprawdźcie, jak to robią!), więc wypatrujcie ich na ścianach i sufitach. Gekon cziczak (Hemidactylus frenatus) Kolejny powszechnie występujący w Tajlandii gatunek gekona. Jest niewielki, osiąga maksymalnie 15 centymetrów długości i, chociaż jest bardzo pospolity, można go nie zauważyć, ponieważ prowadzi nocny tryb życia. Najczęściej można go zobaczyć późnym wieczorem, jak na ścianach domów i werandach poluje na zwabione światłem lamp owady. Waran paskowany (Varanus salvator) To jeden z najbardziej pospolitych waranów w Azji. Żyje przy wodzie i na terenach podmokłych. Jest z niego konkretny kawał jaszczura! Dorasta do 2,5 metra długości. Chociaż osiąga takie gabaryty, można go nie zauważyć, ponieważ spłoszony ucieka do wody. Nie przeszkadza mu to jednak w osiedlaniu się w pobliżu ludzkich miast (lub też w samych miastach). Chętnie zadomawia się w miejskich kanałach wodnych. Poluje przede wszystkim na ryby, żaby, ale zdarza mu się również zjadać węże czy ptaki. Mimo zamiłowania do wody potrafi… uciec na drzewo przed innym, polującym na niego zwierzęciem. Nadobnik ozdobny (Chrysopelea ornata) Dorasta do 1,3 metra długości i cechuje się bardzo interesującym wzorem na ciele. Jest wężem drzewnym – przestraszony rzuca się z gałęzi, a w trakcie lotu rozchyla żebra, tworząc wklęsłą powierzchnię na brzuchu, która działa trochę jak wbudowany spadochron. Chętnie poluje na gekony, a jednym z jego przysmaków są gekony toke. Z tego względu często można go spotkać w miastach. Jego jad jest niegroźny dla człowieka. Kobra nepalska (Naja kaouthia) Lubi obszary wilgotne: bagna, brzegi rzek, jednakże bywa spotykana także w lasach oraz w pobliżu osad ludzkich – na polach uprawnych czy nawet okazjonalnie w miastach. Osiąga 2 metry długości i, jak inne kobry, ma charakterystyczny kaptur, który rozciąga, kiedy jest zaniepokojona. Z tyłu na nim ma charakterystyczny wzór, który przypomina monokl, stąd jej angielska nazwa: „monocled cobra”. Jeżeli wejdziecie jej w drogę, trzymajcie dystans, ponieważ potrafi pluć na odległość 2-3 metrów, a z wiatrem nawet na większe odległości. To plucie służy do obrony – wystrzelony oślepia wroga i daje kobrze czas na ucieczkę. W przypadku dostania się go do oczu należy długo i obficie przemywać go wodą. W przypadku ukąszenia należy niezwłocznie udać się do szpitala, gdyż w skrajnych przypadkach może skończyć się to śmiercią już po godzinie. Najwięcej przypadków śmiertelnych po zatruciu jadem węża w Tajlandii dotyczy właśnie pokąsania przez kobrę nepalską. Ufff…. Przebrnęliście przez cały artykuł? Wyszedł naprawdę bardzo rozbudowany! A pamiętajcie, że to jedynie niewielki wycinek bogactwa tajskiej fauny! Wakacje w Tajlandii wciąż jeszcze przede mną, ale mam nadzieję w ciągu najbliższych kilku lat się tam wybrać i na własne oczy zobaczyć chociaż część opisanych tutaj gatunków. A Wy mieliście już przyjemność zwiedzić ten kraj? Artykuł powstał we współpracy z TUI – popularnym biurem podróży, które w swojej ofercie ma szeroki wybór wycieczek do Tajlandii: na Wyspę Phuket i do Bangkoku. Autor zdjęcia nagłówkowego: Mg Cthu on Unsplash
Nagrody za łowienie ryb. Łowienie ryb zapewnia różne nagrody, w tym mięso ryb, składniki do gotowania, doświadczenie wędkarskie i rzadkie przedmioty. Mięso ryb może być używane w przepisach kulinarnych do tworzenia potraw, które zapewniają różne wzmocnienia dla postaci.
Zarezerwuj transportTransfer Na lotnisko Do hotelu Miejsce odbioru Miejsce docelowe Miejsce odbioru Miejsce docelowe Nazwa lokalizacji / hotelu Godzina wylotu Godzina przylotu Numer lotu Godzina wylotu Godzina przylotu Dorosłych Dzieci Niemowląt Dzień transferu Godzina odbioru W jedną stronę Tam i z powrotem Ile dużych bagaży Ile małych bagaż Wybór pojazdu Cena za transfer w jedną stronę Imię i nazwisko Narodowość Telefon kontaktowy do transferu Adres email
Morski spinning i łowienie w pionie ryb morskich – Najbardziej rybne łowiska świata za rozsądne pieniądze – Kulinarny raj i możliwość przywiezienia filetów – Znakomite ośrodki przystosowane do potrzeb wędkarzy – Doskonały sprzęt pływający, łatwy w obsłudze dla każdego – Wokół nas oszałamiająca przyroda Północy – Oferta dla ludzi kochających łowić, łowić
DLACZEGO TAJLANDIA Tajlandia od wielu lat jest bardzo popularna wśród turystów. Każdy, kto choć raz pozwolił się porwać tajskiej rzece przyjemności, smaków, kolorów i zapachów, tęskni za tym krajem i wraca do niego przy każdej nadarzającej się okazji. Tajlandia jest bowiem niezwykle uzależniającą mieszanką tego, co człowiekowi najbardziej do szczęścia potrzebne. Żeglowanie w Tajlandii ma dodatkowo tę przewagę, że pozwala podróżować poza szlakami tłumnie odwiedzanymi przez turystów. Ponad to pozwala tak zaplanować pory odwiedzania najbardziej popularnych i zarazem najpiękniejszych atrakcji by dotrzeć do nich drogą morską przed albo po porach największego Tajlandia Koh Chang odkryje przed nami Tajlandię zupełnie nieznaną, dziewiczą i zaskakującą Wspaniałym sposobem na doświadczenie różnorodności Tajlandii jest żeglowanie pośród jej wysp. Rejs Koh ChangTrasa: Koh Chang – Koh Wai – Koh Rang Marine National Park – Koh Mak – Koh Kut – Koh Chang PRZYKŁADOWY PLAN: Dzień 1 Salakphet – Koh Wai Transfer z Bangkoku, zaprowiantowanie katamaranu, zaokrętowanie i przepłynięcie na Koh Wai. Po transferze z Bangkoku i zrobieniu po drodze zakupów, zaokrętujemy się na katamaranie i przepłyniemy na pobliską Koh Wai. Tu czeka na nas rajski klimat, drewniane domki, pyszna kuchnia w bardzo przystępnych cenach, idealna linia brzegowa do snorklowania. Dzień 2 Koh Wai – Koh Rang National Marine Park Wykorzystamy poranek na Koh Wai, aby pozwiedzać jej samotne plaże. Po lunchu obierzemy kurs na Koh Rang National Marine Park. Krystaliczne wody Koh Rang kryją obfitość ryb i raf koralowych chronionych w Parku Narodowym. Gdy przybędziemy tam w godzinach popołudniowych – będziemy mieli tę przestrzeń niemal wyłącznie dla siebie. Możemy snoorklować bezpośrednio z jachtu, lub wykorzystać ponton. Długa plaża ze śnieżnobiałym piaskiem rozciąga się przez wiele mil z wieloma miejscami na piknik w cieniu palm. Dzień 3 Koh Rang – Koh Mak Poranek przeznaczymy na eksplorację Koh Rang i wysepek położonych na zachód. Na wyspie Koh Mak będziemy mieli okazję uzupełnić zapasy. To płaska, leniwa wyspa, pokryta plantacjami gumy i kokosa. Jest na niej bardzo ograniczony ruch drogowy, co sprzyja wycieczkom rowerowym i spacerom. Warto zdobyć wzgórze, z którego można podziwiać piękny widok na zatokę i wyspę Koh Kham. Na wyspę Koh Kham przedostaniemy się pontonem, lub płynąc wpław – kto co lubi. Dzień 4 Koh Mak Ten dzień spędzimy na kotwicy przy Koh Mak, eksplorując kolejno Koh Mak, Koh Kham i Koh Rayang Noi. Ta ostatnia to prywatna wyspa z niewielkim kameralnym kurortem. Wschodnie wybrzeże Kom Mak obfituje w ryby oraz jaskinie, zachęcające do eksploracji pontonem lub wpław. Koh Kham to wyspa z białym piaskiem, wielkimi wulkanicznymi skałami zanurzonymi w błękitnej wodzie i łagodnym zejściem do morza. Jest rzadko odwiedzana przez turystów, gdyż dostępna jest tylko drogą morską. Pomiędzy palmami dającymi cień rozwieszone są huśtawki i ławeczki do leniuchowania. To bardzo rajskie i beztroskie miejsce. Dzień 5 Koh Mak – Koh Kut Kolejny przystanek na trasie naszego rejsu mieści się pomiędzy Koh Kut, a Koh Maisi Lek. Znajduje się tam mała, prywatna wysepka, zamieszkała przez mnichów produkujących lokalny miód. Koh Kut to najmniej rozwinięta z dotychczasowo odwiedzonych wysp. Pomimo, że ma około 130 kilometrów kwadratowych, to jeździ po niej niewiele samochodów. Nie ma też tuk-tuków i taksówek. Sklepiki są niewielkie, a restauracje często prowadzone są przy domostwach. Urzeka trzema wodospadami i małymi rzeczkami. Zakotwiczymy na północnym krańcu wyspy, w zatoce Kapitana Hook’a, gdzie nocą można wypatrywać świetlików. Będziemy mieli okazję kąpać się w naturalnym jeziorku u podnóża wodospadu Klong Yai Kee. Zatoka oferuje doskonale warunki do snoorklowania – nie tylko zachęca do tego wręcz rajska, piaszczysta plaża, ale przede wszystkim nie sposób przejść obojętnie obok zatopionych pomiędzy wybrzeżem, a wyspą Koh Raet, tajemniczych posągów z dawnej świątyni. Pokażemy Wam plażę Ao Tapao, na której palmy leniwie pochylają się nad lazurową wodą, a na ich konarach zawieszone są drewniane huśtawki. Dzień 6 Koh Kut Udamy się następnie na południe w kierunku Klong Chao, gdzie podziwiać będziemy długą, piaszczystą plażę, której infrastruktura obfituje w kurorty i restauracje – przykładem miejsca utrzymanego w niebanalnej stylistyce jest resort tematyczny Peter Pan. Udamy się na krótką wycieczkę wzdłuż rzeki, która doprowadzi nas do rajskiego wodospadu Klong Chao. Zażyjemy tu niezapomnianej, orzeźwiającej kąpieli i pozwolimy strumieniom wody masować rozgrzane ramiona. W odległości dłuższego spaceru, lub kursu taksówką znajduje się Restauracja Fisher Man’s Hat, która swoimi specjałami zaspokoi najbardziej wymagające podniebienie. Popołudniu przemieścimy się nieco bardziej na południe, w kierunku zatoki Bang Bao z białym piaskiem i spokojną wodą. Nie możesz przegapić tu najlepszego masażu w Tajlandii – koniecznie odwiedź Beach Nature Resort. Dzień 7 Południowo-zachodnie plaże Koh Kut Dziś będziemy eksplorować południowo-zachodnie plaże Koh Kut i przeznaczymy dzień na słodkie lenistwo – czyli mindfulness w pięknych okolicznościach egzotycznej przyrody. Będziemy chłonąć piękno plaż o białych piaskach. Kameralne i dyskretnie ulokowane pośród drzew kurorty nie zaburzą kojącej ciszy. Spragnionym eksplorowania okolicy polecamy odbyć wędrówkę wzdłuż rzeki i odwiedzić tutejszy monastyr i pływająca wioskę. Poza tym będzie czas by popływać lub powiosłować wzdłuż rajskiego brzegu wyspy. Późnym popołudniem powrócimy na kotwicowisko w zatoce Bang Bao. Tu polecamy zjeść kolację w Beach Nature Resort, lub jeśli będziecie ciekawi bardziej tradycyjnej i lokalnej odsłony kuchni tajskiej, to warto udać się do Ao Yai, by skosztować tamtejszych owoców morza, serwowanych wzdłuż drewnianego molo. Dzień 8 Północ Koh Kut Jeśli pogoda będzie sprzyjająca popłyniemy na północ Koh Kut. Wschodnie wybrzeże, które będziemy odkrywać należy do niezamieszkałych i dzikich – znajdziemy tu tylko dwie tradycyjne wioski rybackie skryte w zatoczkach. Następnie powrócimy na kotwicowisko do Koh Mak. Dzień 9 Koh Lao, Koh Ngam, Koh Maisi Lek, Koh Maisi Yai, Koh Bai Dang Dziś będziemy eksplorować pobliskie małe wyspy, a wśród nich Koh Lao, Koh Ngam, Koh Maisi Lek, Koh Maisi Yai i Koh Bai Dang. Będzie to większe wyzwanie żeglarskie niż dotychczas, a ponieważ na wyspach nie ma zaplecza turystycznego i typowych udogodnień dostarczy nam bardziej intensywnych wrażeń zanurzenia się w bezmiar natury. Jest to doskonałe miejsce na łowienie ryb np. groupera czyli granika wielkiego, który zachwyca smakiem i delikatnością. Będzie też oczywiście okazja by wysiąść na dziewiczy ląd. Dzień 10 Zachodni brzeg Koh Chang Zachodni brzeg Koh Chang jest bardziej cywilizowany, zaludniony i ma bogatszą infrastrukturę turystyczną. Będzie to miła, zapewniająca nowe atrakcje, odmiana po czasie wyciszenia. Zatrzymamy się, jeśli zechcecie, w Bang Bao na lunch lub polowanie na pamiątki. Dotrzemy także do Chai Chet, niedaleko Klong Prao. Chai Chet położone jest w pobliżu rozlewiska, które otoczone jest wieloma restauracjami i hotelami. Wyglądają one niezwykle malowniczo, szczególnie po zmroku, gdy ich światła odbijają się i migoczą w tafli wody. Będziemy mieli niepowtarzalną sposobność, by udać się w górę rzeki i zdobyć kolejny rajski wodospad. A na zakończenie dnia pełnego wrażeń, popijając koktajl z mango, naszym oczom ukaże się jeden z piękniejszych zachodów słońca. Dzień 11 Powrót do Salakphet To dzień wieńczący naszą niezapomnianą przygodę. Wracamy do bazy Salakphet
W ciągu ostatnich 25 lat tygrysy wyginęły w Kambodży, Laosie i Wietnamie, a znaczny spadek ich liczebności nastąpił w Malezji, Mjanmie i w mniejszym stopniu, w Tajlandii. Do głównych zagrożeń dla tygrysów należą: utrata i fragmentacja siedlisk, kłusownictwo i nielegalny handel dziką przyrodą, farmy tygrysów, konflikt z
W zeszłym roku pierwszy dzień jesieni witaliśmy na wybrzeżu Algarve. Temperatura powyżej 30°C. Słońce. Bezchmurne niebo. Błękit oceanu. Czerwień klifów. Taką jesień lubię! :) Zatrzymaliśmy się w Carvoeiro, miejscowości pomiędzy Faro i Lagos (czyt. Lagosz – wszystko, co ma na końcu 's’ jest w portugalskim 'eSZem’, nawet Nuno Gomes[z]). Mieszkaliśmy w położonym na klifie hotelu – „Tivoli Carvoeiro”, który mogę zdecydowanie polecić. Nie ma w okolicy hotelu, który oferuje tak wspaniały widok na ocean, pyszne śniadania, urozmaicony 'bufet obiadowy’ i dodatkowo ceny nie są z kosmosu. W ogóle ceny w Portugalii są bardzo przystępne i piszę to nie z perspektywy nierzadko chorych szwajcarskich cen, które mi towarzyszą codziennie, ale z punktu widzenia osoby, która przelicza każdą walutę na złotówki. Ok, franki musiałam przestać przeliczać na złotówki, bo gdybym robiła to dalej, na obiad jedlibyśmy chleb z masłem, popijając wodą z kranu ;) Ale nawet w Szwajcarii zdarza się, że ceny produktów we frankach po przeliczeniu na złotówki są niższe niż w Polsce (np. elektronika, perfumy). Wybrzeże Algarve obejmuje całe południowe wybrzeże Portugalii, od 'końca Europy’ – „Cabo de São Vicente” („Przylądka Świętego Wincentego”, czyli najbardziej na południowy zachód wysuniętej części Europy) – aż do granicy z Hiszpanią. Zachodnia część Algarve jest rajem dla surferów – wybrzeże wystawione jest tu na silne działanie fal oceanicznych i wiatru. Południowa część wybrzeża natomiast osłonięta jest przed bezpośrednim naporem fal, a woda ma zdecydowanie wyższą temperaturę. Dodatkowo znajdują się tu piękne, różnorodne plaże, urocze zatoczki i wysokie klify. Temat plaż poruszę w kolejnym poście dotyczącym Portugalii (przedstawię Wam najładniejsze z nich, które udało mi się odwiedzić). Teraz chcę się skupić na klifach. I wędkarzach… Widziałam w swoim życiu sporo wędkarzy. Hobby naszego szwajcarskiego sąsiada to również wędkarstwo – kochamy to jego hobby, bo często w letnie weekendy słyszymy dzwonek do drzwi i wiemy, że łowy były udane, a na obiad będziemy smażyć jakiegoś szczupaka lub sieję. Ale, ale… Zarówno sąsiad, jak i ci wędkarze, których widziałam, to sobie trochę tak na luzie i w spokoju te ryby łowią. To, co zobaczyłam w Portugalii trochę przyspieszyło bicie mojego serca. Czegoś takiego w tym swoim życiu jeszcze nie widziałam. Łowienie z klifów. Raz nas ten 'spektakl’ przyciągnął na dobre pół godziny. Obserwowaliśmy z paroma innym osobami Pana, który stojąc na samym kraniuszku klifu, twardo na nogach (moje już dawno zmiękły), wyginając się ostro do tyłu, zarzucił wędkę. I czekaliśmy razem z nim. Coś się tam wędka poruszyła, wędkarz wstał – będzie ryba. Trochę czasu zajęło zanim ją wciągnął, już szykowaliśmy się do oklasków, a tu… ryby nie ma… Oooooo, smuteczek straszliwy. Ale wędkarz się nie poddał, założył robaka, wygiął się ponownie i wędkę zarzucił. Nie wiemy, czy tym razem udało się coś złowić. Woleliśmy odejść, coby się chłop już nie stresował. Ryby, które udaje się złowić, trafiają oczywiście na portugalskie stoły. Najbardziej znanym daniem obiadowym są (przepyszne!) sardynki pieczone na grillu, podawane z ziemniakami i surówką. Ale ulubiona ryba Portugalczyków to dorsz – bacalhau –zasolony i suszony. Robi się z niego tyle potraw, ile dni w roku. Niestety byliśmy tam dni osiem… Ps. Więcej zdjęć znajdziecie tutaj: Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics) Unikalni użytkownicy: 0 Wszystkie wyświetlenia strony: 928 Unikalne wyświetlenia strony: 547
Łowienie ryb w Animal Crossing sprowadza się do prostej minigry, która testuje zręczność gracza.Na początku musisz mieć oczywiście w rękach wędkę. Następnie znaleźć rybę - w wodzie
Jednodniowe Wyprawy Wędkarskie w Tajlandii 1 dniowe połowy ogromnej płaszczki ogończej w rzece Ban Pakong. Cena pakietu: 1660 PLN/osoba 1300 PLN/2 osoby łowiące Osoba towarzysząca/nie łowiąca GRATIS Pakiet wędkarski zawiera: - odebranie z hotelu w Bangkoku i przejazd klimatyzowanym pojazdem, - sprzęt wędkarski i przynęty, - korzystanie z 2 łodzi o długościach 10 i 30 stóp, - kamizelki ratunkowe na łodzi, - opieka minimum 4 przewodników, podczas połowów, - 10 godzinne połowy (nie wliczając dojazdu), - powrót do hotelu klimatyzowanym pojazdem. 1 dniowe połowy arapaimy i innych ryb drapieżnych w jeziorze IT Monster Predator w Ratchaburi. Cena pakietu: 1626 PLN/osoba 1300 PLN/2 osoby łowiące Osoba towarzysząca/nie łowiąca GRATIS Pakiet wędkarski zawiera: - odebranie z hotelu w Bangkoku i przejazd klimatyzowanym pojazdem, - sprzęt wędkarski i przynęty żywe jak i martwe (2 wędki), - opieka przewodnika podczas połowów, - połowy trwają od do (nie wliczając dojazdu), - powrót do hotelu klimatyzowanym pojazdem (2 godziny). 1 dniowe połowy olbrzymiego karpia Siamese i suma Mekong w legendarnym jeziorze Bungsamran. Cena pakietu: 500 PLN/2 osoby łowiące Pakiet wędkarski zawiera: - transfer z i do hotelu - sprzęt wędkarski (2 wędki), - 50 kg lokalnej przynęty, - 10 godzinne połowy (nie wliczając dojazdu). 1 dniowe połowy olbrzymiego suma Chaophraya i suma Mekong w legendarnym jeziorze Bungsamran. Cena pakietu: 770 PLN/osoba Pakiet wędkarski zawiera: - odebranie z hotelu w Bangkoku i przejazd klimatyzowanym pojazdem, - sprzęt wędkarski i przynęty (2 wędki), - opieka przewodnika podczas połowów, - 10 godzinne połowy, - powrót do hotelu klimatyzowanym pojazdem. 1 dniowe wędkowanie na spinning i muchowe na Barramundi w Ban Pkong Cena pakietu: 915 PLN/osoba 800 PLN/2 osoby łowiące Pakiet wędkarski zawiera: - odebranie z hotelu w Bangkoku i przejazd klimatyzowanym pojazdem, - sprzęt wędkarski i przynęty (2 wędki), - opieka przewodnika podczas połowów, - 6 godzinne połowy, - powrót do hotelu klimatyzowanym pojazdem. 1 dniowe wędkowanie na spinning na żmijogłowa wielkiego w jeziorze w Minburi Cena pakietu: 770 PLN/osoba Pakiet wędkarski zawiera: - transfer z i do hotelu, - sprzęt wędkarski i przynęty, - opieka przewodnika podczas połowów, - wynajęcie łodzi, - 10 godzinne połowy. 1 dniowe połowy zróżnicowanych gatunków karpia i suma w jeziorze Now Nam. Cena pakietu: 915 PLN/osoba 800 PLN/2 osoby łowiące Pakiet wędkarski zawiera: - odebranie z hotelu w Bangkoku i przejazd klimatyzowanym pojazdem, - sprzęt wędkarski i przynęty (3 wędki), - opieka przewodnika podczas połowów, - 10 godzinne połowy, - powrót do hotelu klimatyzowanym pojazdem.
Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym wędkarzem, czy nowicjuszem w świecie wędkarstwa, ten kompleksowy przewodnik dostarczy ci wszystkich informacji potrzebnych do zdobycia ryb w Genshin Impact. Spis treści. Podstawy wędkarstwa w Genshin Impact; Poznaj mechanikę łowienia ryb; Poznaj różne miejsca do wędkowania
Kolorowe kaskady owoców i warzyw, których nazw nie sposób spamiętać, kopce wonnych przypraw, wiadra pełne krewetek, potężne tusze egzotycznych ryb wepchnięte pomiędzy bryłki lodu. Ktoś zachwala towar, ktoś macha ręką szeroko się przy tym uśmiechając, ktoś z wdziękiem baletmistrza lawiruje pośród przechodniów, ściskając w ręku miskę parującej zupy. Z boku na pustym stole, nie bacząc na przelewający się wokół gwar, śpi kilkuletnie dziecko. Bazar to świat. Przyciąga z magnetyczną siłą, obiecuje więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić, a potem robi wszystko, abyś bez końca błądził po jego krętych ścieżkach. Takich światów są w Tajlandii setki, tysiące, miliony. Ale nawet w tej nieprzebranej mnogości ten uznać trzeba za wyjątkowy. Czarujące lokalne targi Talad Rom Hop – Rynek Złożonych Parasolek wypełza z targowych hal, biorąc we władanie pobliską linię kolejową. Biegnące pośród straganów tory giną pod stosami wszelakiego towaru. Tuż obok na niskich zydelkach przysiedli handlarze. Naraz codzienną krzątaninę przerywa ostry jak smagnięcie batem gwizd. Zza zakrętu wytacza się pociąg. Rozpięte nad torowiskiem markizy nikną jedna po drugiej. Kupcy powolnym ruchem zgarniają towar – ale tylko ten, który leży bezpośrednio na szynach. Same podkłady kolejowe nadal w wielu miejscach przypominają stragan. Tymczasem wolno sunie naprzód. W oknach turyści, błyskają flesze aparatów. Wagony przetaczają się dosłownie kilkanaście centymetrów od kupieckich zydelków. A kiedy już przejadą, targ za nimi wraca do poprzedniego kształtu niczym morze po przejściu statku. Znów pojawiają się markizy, kosze z owocami i słodyczami wracają na szyny. Do następnego razu. Foto: Materiały prasowe Pociąg przejeżdża tędy kilka razy dziennie. - Przyznam szczerze, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tym targowisku, nie mogłem uwierzyć, że naprawdę istnieje. Do czasu, gdy nie zobaczyłem filmiku w Internecie. Postanowiłem, że przy najbliższej okazji zobaczę to na własne oczy. Rynek Złożonych Parasolek od Bangkoku dzieli niespełna 70 kilometrów. Turyści zaglądają tutaj stosunkowo często a mimo to bazar nie zatracił swojego pierwotnego charakteru. Tymczasem unikatowych miejsc, w których możemy podejrzeć codzienne życie, nierzadko uświęcone wielowiekową tradycją, jest w Tajlandii całe mnóstwo. Foto: Materiały prasowe Zostańmy jeszcze przez chwilę w okolicach Bangkoku. 60 kilometrów na zachód od miasta zajrzeć możemy na kolejny targ – tym bardziej niezwykły, że handel w dużej części prowadzony jest tam z pokładu łodzi. Około piętnastej na alejkach po obydwu stronach kanału panuje jeszcze względny spokój. Na palnikach grzeją się garnki z lokalnymi potrawami. Tu i ówdzie pokłady obsiedli pierwsi goście, którzy z niewielkich miseczek wybierają noodles i niewyobrażalnie ostrą zupę. W popołudniowym słońcu skrzą się rozłożone na łodziach bukiety kwiatów i owoców. Obok pływający salon masażu. Przechodnie zaglądają też do sklepików na nabrzeżu. Można w nich kupić pamiątki, ręcznie farbowane płócienne bluzki i spodnie, lokalne potrawy. Z każdą minutą tłum gości będzie gęstniał. Pływający targ w Amphawie na dobre zaczyna rozkwitać po południu i tętni życiem w weekendy, aż do wieczornego zamknięcia. Osiedle przez wieki zamieszkiwała społeczność kupców. Swoje towary przewozili właśnie łodziami – po pierwsze były one pojemne, po drugie stanowiły najszybszy w okolicy środek transportu. Dziś Amphawa, podobnie jak Talad Rom Hop stała się turystyczną atrakcją. Na szczęście jednak nie przeobraziła się w skansen, który trwa wyłącznie po to, by stanowić egzotyczne tło dla pamiątkowych fotografii. Klienci się zmieniają, ale handel i cała związana z tym otoczka toczy się jak przed wiekami. Goście, którzy nie chcą się ograniczyć do zjedzenia lokalnych potraw i zakupu pamiątek, mogą się wybrać na rowerową przejażdżkę po okolicy, zajrzeć do świątyni Wat Bang Kung, albo wybrać rejs rzeką Maeklong. Foto: Materiały prasowe Tymczasem wracamy do Bangkoku. Szybki lunch przy jednym z ulicznych straganów (street food w tajlandzkiej stolicy nie ma sobie równych!) i znów jesteśmy na wodzie. Zadaszona łódź tnie wodę potężnej rzeki Chao Phraya, pokonuje śluzę i po chwili kluczy w bocznych kanałach. Mijamy eleganckie wille i ubogie domki na palach, na brzegu wyleguje się potężny jaszczur zwany „wodnym monitorem”, odziani w pomarańczowe szaty mnisi karmią ryby. Wpływamy w kolejną zaciszną odnogę. Gdzieś tam czeka na nas pani Tam Piyawadi Jantrupon, która prowadzi lekcje gotowania tradycyjnych tajskich potraw. Jakich? Oto pikantna zupa z krewetek, a to smażone kawałki kurczaka zawinięte w liście pandanusa, a to znów kurczak satay w sosie z orzeszków. Na razie oglądamy je na kolorowych zdjęciach zamieszczonych na stronie internetowej. Niebawem sami sprawdzimy, czy trudno je przyrządzić, a przede wszystkim – jak smakują.. Foto: Materiały prasowe Dobijamy do niewielkiego pomostu. Gospodyni wita nas przy bramie swojego domu i prowadzi do niewielkiego ogrodu. Wokół roznoszą się aromaty ziół, a ona opowiada o każdym z nich. To stąd pochodzą przyprawy używane w tutejszej kuchni. Chwilę później stajemy przy palnikach niewielkich kuchenek i krok po kroku staramy się wykonywać kolejne polecenia. Z chaosu składników powoli wyłaniają się kolejne potrawy. Kilka godzin mija niepostrzeżenie. A efekt? Pewnie daleki od ideału, ale kurs z powodzeniem można uznać za zaliczony. Barwy natury - Dlaczego pojechaliśmy akurat tam? Ciepłe morze i piękne plaże poznaliśmy podczas wcześniejszej wyprawy do Tajlandii. Teraz chcieliśmy posmakować czegoś innego: trochę zabytków, ale też zwykłego, miejscowego życia. No i odpocząć od tłumów – przyznaje Ania, która wraz z mężem jeździła trochę po południowo-wschodniej Azji. Odwiedzili też Sukhotai. Położona na północy prowincja ma dla historii kraju znaczenie fundamentalne. To właśnie tam narodziło się pierwsze tajskie królestwo. Do dziś można tam podziwiać pozostałości dawnej stolicy – fragmenty świątyń i pałacu, monumentalne posągi Buddy. Kompleks znajduje się w rozległym parku na terenie miasta Sukhotai. Sporo frajdy sprawia przemieszczanie się po nim wynajętym rowerem. Foto: Materiały prasowe Tłumów brak. Sukhotai to nie tylko chwalebna historia. - Kiedy już się tam dotrze, warto na chwilę wyjechać z miasta i zobaczyć, jak żyje się w okolicznych wioskach – zachęca Ania. Chociażby w Ban Na Ton Chan, gdzie mieszkańcy praktykują znaną od pokoleń technikę farbowania wełnianych tkanin w... błocie o różnych odcieniach. Powstaje ono wyłącznie z naturalnych składników, na przykład owoców hebanowca, pozwalających uzyskać kolor czarny. W innych wioskach północnej Tajlandii znajdziemy też manufaktury, gdzie farbuje się na niebiesko. Barwnik pozyskiwany jest z liści indygowca barwierskiego. Najpierw moczy się w je w roztworze z dodatkiem gipsu tak długo, aż sfermentują. Woda, w której są zanurzone przybiera kolor jasnożółty, zaś po utlenieniu wpada w ciemny błękit. Ciecz zostaje przelana do kadzi, w których będą zanurzane kawałki płótna. Ale najpierw trzeba je do tego przygotować. Foto: Materiały prasowe Materiał obwiązuje się niewielkimi rzemykami, wypycha szklanymi kulkami, spina klamerkami. Wszystko po to, by poszczególne jego fragmenty zabarwiły się w różnym stopniu, bądź nie zabarwiły się wcale. Pożądany wzór można też uzyskać odciskając na płótnie stemple zanurzone w wosku. Wszystko zależy od warsztatu i wioski. Tak spreparowane płótno ląduje w kadzi z barwnikiem, a potem jest suszone na powietrzu. Po godzinie szal, czy bluzka są gotowe. Farbowanie płótna można nie tylko obserwować, ale też samemu zabrać się do pracy – oczywiście pod czujnym okiem miejscowych. Podobnych warsztatów w tajskich wioskach organizuje się całkiem sporo. Tak więc chętni spróbują swoich sił w tkaniu na używanych od wieków krosnach, malowaniu porcelany, a nawet zbieraniu z pól ryżu (kto w Polsce wie, że nie trzeba przy tym brodzić po kostki w wodzie? Przed rozpoczęciem ryżowych żniw, pola są osuszane). Ciekawym doświadczeniem jest również rowerowa wycieczka pośród plantacji palm kokosowych wokół „Ban Takian Tian, the Coconut Village” w prowincji Chongburi. Podczas przejażdżki zobaczymy, jak żyją pracujący na plantacjach mieszkańcy oraz w jaki sposób pozyskiwane jest mleczko kokosowe do wyrobu całej gamy lokalnych specjałów, na przykład kokosowej kawy, której będziemy mogli spróbować na miejscu. I znów: otwarcie na ruch turystyczny nie jest równoznaczne z przemianą wiosek w skanseny. Mieszkańcy nie porzucili tradycyjnych zajęć, a jedynie znaleźli dodatkowe źródło dochodu. Z korzyścią dla obydwu stron. Foto: Materiały prasowe Ludzie z morza Zdjęcie robi niesamowite wrażenie. W prześwietlonej słońcem błękitnej toni unoszą się dwaj mężczyźni. W dłoniach trzymają zaostrzone bambusowe tyczki, jeden z nich zarzucił na ramię sieć. Wygląda to trochę tak, jakby kroczyli po dnie, całkowicie zespoleni z morzem. Oto Mokeni, zwani też Morskimi Cyganami. Można ich spotkać na wyspie Koh Lanta położonej na Morzu Andamańskim, choćby w wiosce Sangka U. Mają swój język, zwyczaje, wierzenia. Nikt tak do końca nie wie, kiedy i w jaki sposób pojawili się na południu Tajlandii. Według najbardziej prawdopodobnej hipotezy, przywędrowali z Malezji. Kiedyś prowadzili koczowniczy tryb życia. I choć na Koh Lanta zdołali zapuścić korzenie, pozostają wierni praktykowanej od stuleci profesji. Trudnią się połowem ryb, zaś sztukę tę opanowali do perfekcji. - Podczas wakacji na południu Tajlandii, byliśmy w jednej z ich wiosek. Proste drewniane chaty na palach, stojące częściowo w morzu. Inny świat. Trudno go poznać, pewnie też do końca zrozumieć. Zobaczyć: na pewno warto – mówi Ania. Foto: Materiały prasowe Kolejna fotografia, i znów piorunujący efekt. Z morza, które mieni się błękitem i zielenią sterczy wapienna maczuga opleciona skrawkiem lądu. U jej nasady wyrasta długi, wielobarwny ogon. Dachy zielone, czerwone, niebieskie – gęsta masa domostw tu i ówdzie przerywana drewnianą nitka przystani. Na wodzie kołyszą się łodzie. To z kolei Koh Panyee w Zatoce Phang Nga – rybacka wioska, której historia sięga XVIII stulecia. Na stałe mieszka tutaj około 1500 osób. Duża ich część, tak jak przed wiekami, trudni się połowami. Zdjęcie z lotu ptaka pozwala uzmysłowić sobie, jak niezwykłym pomysłem było zbudowanie osiedla w takim miejscu. Unikatową atmosferę tego miejsca poczujemy jednak dopiero zagłębiając się w labirynty krętych ulic, gubiąc pośród posadowionych na palach domów, podziwiając miejscowy meczet (w wiosce mieszka społeczność muzułmańska), wreszcie docierając do piłkarskiego boiska, które trzy dekady temu miejscowi chłopcy zbudowali sobie wprost na wodzie, w oparciu o konstrukcję ze starych rybackich sieci i kawałków drewna. Można powiedzieć: wydarli je morzu. I właśnie to zdanie najpełniej oddaje specyfikę życia na południu Tajlandii. Morze jest tutaj właściwie wszędzie. To ono nadaje rytm ludzkiemu życiu, wyznacza jego horyzont. Nawet jeśli na chwilę stracimy je z oczu, nie pozwoli o sobie zapomnieć. Tak jest w Krabi, gdzie jego chłodny oddech wdziera się się do miasta, niesiony przez wody rzeki Pak Nam, prześlizguje się po napęczniałych od żaru zaułkach, miesza z ciężkim całunem zapachów, który spowija targ Maharaj i wyciąga nad samo nabrzeże, skąd widać już zabudowania wyspy Koh Klang – domu dla pięciu tysięcy muzułmańskich mieszkańców. Foto: Materiały prasowe Tajscy buddyści oraz muzułmanie, żyją tu w zgodzie od pokoleń. Wyprawa na ich ziemię zajmuje zaledwie kilkanaście minut, a jest trochę jak podróż w czasie. Gwar miasta szybko ginie w ostępach namorzynowego lasu, który raptem otwiera się na posadowioną na palach wioskę. Można odnieść wrażenie, że rytm życia tutejszej społeczności nie zmienił się zbytnio od stuleci. Rybacy zdecydowali się jednak nieco uchylić przed przyjezdnymi drzwi do swojego świata. Warto wybrać się w taka podróż, by zobaczyć jak mieszkają, w jaki sposób budują swoje łodzie, jak łowią ryby i kraby. Niektórych rzeczy można spróbować samemu, na chwilę wejść w ich buty. Turyści, którzy tak właśnie zrobili, zgodnie podkreślają, jak bardzo pouczające ot doświadczenie. Bo podróżowanie nie powinno się przecież ograniczać się do spędzania czasu na plaży... A Tajlandia to nie tylko zabytki i morze, ale też fascynujący ludzie.
NegVpf4. 8i6lh4xsno.pages.dev/548i6lh4xsno.pages.dev/1568i6lh4xsno.pages.dev/108i6lh4xsno.pages.dev/2288i6lh4xsno.pages.dev/1518i6lh4xsno.pages.dev/2718i6lh4xsno.pages.dev/2108i6lh4xsno.pages.dev/1158i6lh4xsno.pages.dev/228
łowienie ryb w tajlandii