Św. Sebastian był ulubieńcem cesarza Dioklecjana i służył jako kapitan niesławnej gwardii pretoriańskiej. Potajemnie dostarczał zaopatrzenie prześladowanym chrześcijanom, a jego misyjne wysiłki były znane w podejrzanych kręgach podziemia. Św. Sebastian był człowiekiem wielkiej wiary, kiedy taka wiara musiała być ukryta, a

Święta Zofia - była pobożną wdową z trójką córek ,które nazwała : Wiara, Nadzieja i Miłość. Gdy odmówiła złożenia ofiary boginii Dianie ,jej córki były torturowane na jej oczach. Nie złamało to matki, która zachęcała je do wytrwania. Po śmierci córek pozostała przy życiu. Zmarła z rozpaczy na grobie córek. „Jedyną granicą w archiwach kościelnych i państwowych, z wyjątkiem IPN-u, jest granica tajemnicy archiwalnej, która wynosi 50 lat, a w Watykanie 70 lat” – podkreślił. „Jeśli dzisiaj mówimy o tajemnicy archiwalnej w odniesieniu do kard. Wojtyły, to co najwyżej obejmuje ona pięć ostatnich lat jego pobytu w Polsce, w Krakowie.
Brat Mniejszy Kapucyn, św. Anioł z Acri kapłan zmagający się z własnym powołaniem PRZED BITWĄ Na przestrzeni pięciu wieków wspaniała reforma kapucyńska, niczym płodna matka, mając udział w macierzyństwie całej wspólnoty Kościoła, rodziła i wciąż rodzi nowe zastępy świętych braci. Choć większość z nich nie doczeka się wyniesienia na ołtarze, ani nawet rzetelnie spisanego życiorysu, to jednak raz po raz habit kapucyński pojawia się na obrazkach beatyfikacyjnych, świadcząc o wciąż życiodajnym charyzmacie. Gdy w ostatnich latach liczba czczonych kapucyńskich braci przekroczyła setkę, a drugie tyle wciąż czeka na zakończenie procesu beatyfikacyjnego, warto zauważyć jak różnymi osobami byli. Ślubując życie tą samą Regułą, nosząc ten sam habit, każdy z nich inaczej wzrastał i rozwijał się pod wpływem Ducha Świętego. Również każdy z nich pozostawił we wspólnocie swój ślad i wzór do naśladowania w osobistej drodze do świętości. Jednym z tych, którzy pozostawili po sobie trwały, głęboki ślad na kapucyńskiej ścieżce był żyjący na przełomie XVII i XVIII w. św. Anioł z Acri – kapłan, kaznodzieja ludowy, spowiednik – człowiek, którego początki życia zakonnego nie wskazywały późniejszej drogi na ołtarze. Jednak jego upór w walce o swoje powołanie i otwartość na działanie Ducha Świętego sprawiły, że jest dziś wzorem dla kolejnych pokoleń Braci Mniejszych Kapucynów zmagających się z trudami życia zakonnego. W tym krótkim artykule chcielibyśmy bliżej przyjrzeć się jak łaska Boża przemieniała jego osobę. Na początku pokrótce spojrzymy na jego życiorys, następnie spróbujemy uchwycić konkretne momenty kryzysów powołania, które go dotykały, aby ostatecznie zaprezentować broń jaką św. Anioł wykuł przeciw pokusom. Udajmy się zatem do XVII-wiecznych południowych Włoch. OGÓLNE SPOJRZENIE NA CAŁOKSZTAŁT POWOŁANIOWEJ WOJNY Lucantonio Falcone urodził się 19 października 1669 r. w Acri. Tam też otrzymał sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego. Rodzina Falcone choć uboga materialnie (ojciec rolnik, matka piekarka) bogata była w cnoty chrześcijańskie. Niewiele wiemy o jego dzieciństwie, oprócz tego, że dość wcześnie pozostał bez ojca. Matka zadbała o jego dobre wychowanie wprowadzając go w życie wspólnoty Kościoła, jak również wysyłając go do szkoły, a następnie oddając pod opiekę wujowi – ks. Domenice Enrice. Dojrzewając, młody Lucantonio zaczął odczuwać w swym sercu głos powołania do życia zakonnego. Długo odsuwał tę myśl od siebie. Momentem przełomowym było usłyszane kazanie kapucyna Antoniego z Olivadi oraz rozmowa z samym kaznodzieją. Po nim postanowił wstąpić do nowicjatu Kapucynów w Dipignano, co też uczynił. Po kilku dniach jednak porzuca obraną drogę i wraca do rodzinnego domu. Po kilku tygodniach ponownie wstępuje do klasztoru w Belvedere, gdzie cała historia kończy się jak poprzednio. Po roku wahań pokornie prosi generała o ostatnią szansę i powraca do klasztoru w Belvedere, gdzie odbywa nowicjat i składa śluby wieczyste. Następnie wolą przełożonych zostaje przeznaczony do kapłaństwa. Formacja zajęła mu dziesięć lat, a uwieńczyły ją święcenia prezbiteratu w 1700 r. Dwa lata później otrzymuje misję kaznodziei ludowego, którą pełni nieprzerwanie przez 38 lat, przemierzając całą Kalabrię i południowe Włochy, głosząc cykle kazań, rekolekcji i misji oraz celebrując z pasją sakramenty. Jak na kapucyna przystało okazuje się być twardym i nieustępliwym na ambonie, a zarazem łagodnym i miłosiernym w konfesjonale. W 1724 rozpoczyna także budowę klasztoru dla sióstr kapucynek w Acri. Doceniany przez braci za świętość życia otrzymuje również wiele innych poważnych zadań takich jak: prowadzenie nowicjatu, funkcję przełożonego domu a następnie całej prowincji oraz wizytatora generalnego. Spędzając większość życia na pieszych wędrówkach, w trosce o pogłębienie duchowości powierzonego mu ludu, zasłużył sobie na miano „kalabryjskiego kaznodziei” i „apostoła Kalabrii”. Zmarł 30 października 1739 r. Pozostawił po sobie na piśmie kilka modlitw, pieśni i ćwiczeń duchowych oraz około trzydziestu listów. Znamienne są dwa dzieła ukazujące jego pasyjną religijność: „Najmiłosierniejszy Jezus, czyli prawdziwy zegar Męki Jezusa Chrystusa” oraz „Pobożne medytacje na temat każdej godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Tak pokrótce jawi się życie i działalność naszego świętego. Należałoby teraz zgłębić je bardziej, aby wydobyć te momenty, w których uwidacznia się jego walka o powołanie. POSZCZEGÓLNE BITWY O POWOŁANIE Pierwszym etapem duchowej drogi Anioła, na który warto by zwrócić uwagę, był czas rozeznawania powołania. Lucantonio, urodzony w prostej chrześcijańskiej rodzinie, wzrastał w lokalnej społeczności wiernych. Często zatem bywał w okolicznych kościołach, również w małym kościółku kapucynów w Acri. Choć rozrabiał jako dziecko w kościele, to jednak wiele modlił się w rodzinnym domu. Świadczy o tym hagiograficzny opis cudu z jego dzieciństwa, którego świadkiem była matka. Opowiedziała ona jak widziała syna modlącego się na klęczkach przed jaśniejącą figurą Matki Bożej. Na dobrego chrześcijanina chciał go zapewne wychować również stryj ks. Domenice, który ufundował mu naukę w szkole. Wydaje się, że Lucantonio był dobrze znany kapucynom, o czym świadczy ich pomoc przy wielokrotnym wstępowaniu do Zakonu. Spotykani bracia, swoim przykładem życia i głoszonym słowem, zaszczepili w młodym Włochu kapucyńskie ideały. I tu pojawiają się pierwsze problemy. Lucantonio był jedynakiem i półsierotą. Pójście do Zakonu wiązało się z opuszczeniem matki. Tymczasem zarówno ona jak i wuj pokładali w nim nadzieję, że po zakończeniu szkoły zaopiekuje się matką i że ta dokończy swych dni piastując wnuki. Ciekawym faktem jest, że wuj – sam będąc kapłanem – nie promował bynajmniej powołania siostrzeńca, lecz namawiał go do ożenku. Możemy tylko domyślać się walk jakie toczyły się w sercu młodzieńca. Ogień tych zmagań palił jego wnętrzności podobnie jak proroka Jeremiasza, który chciał odrzucić Boże wezwanie lecz nie mógł. Pierwsza bitwa tej duchowej wojny trwała, aż do momentu przyjazdu do Acri słynnego kaznodziei br. Antoniego z Olivadi. Głoszone przez niego kazania skłoniły Lucantonio do otwarcia przed nim swego serca. W rozmowie wyjawia on swoje problemy i pokusy, a doświadczony kaznodzieja nakłania go do pójścia za głosem powołania. Umocniony jego zachętami Lucantonio wstępuje do nowicjatu. Pierwsza próba życia zakonnego kończy się kompletnym fiaskiem już po kilku dniach. Falcone przychodzi do wspólnoty z własną wizją życia zakonnego pełną wybujałych ideałów, które zderzone z szarą rzeczywistością klasztoru rozsypują się w proch. Występuje z nowicjatu nie spotkawszy w klasztornych murach swoich wymyślonych mniszych postaw. Wraca do matki, jednak po powrocie do domu przychodzą na niego dni duchowej pustyni. Emocje opadają, przychodzi refleksja, modlitwa. Odczuwa, że odszedł od źródła życia. Włóczy się po okolicy, ze wstydem zagląda do kościółka braci. O swoich przeżyciach rozmawia z gwardianem. Ten, niczym troskliwy ojciec z opowieści o synu marnotrawnym, obiecuje mu pomóc w ponownym podjęciu drogi zakonnego życia. W ten sposób po kilku tygodniach Lucantonio znów przekracza próg nowicjackiej klauzury, tym razem jednak nie w Dipignano, a w pobliskim Belvedere. Jednak i tu, miotany wątpliwościami i pokusami, opuszcza ścieżki zakonnego powołania. Co czuje człowiek, który w ciągu miesiąca dwukrotnie podejmuje decyzję oddania się na służbę Bogu i dwukrotnie z niej rezygnuje? Nie wiemy. Wiemy tylko, że rozerwany między Bogiem a światem bardzo cierpi. Dochodzi do siebie przez rok. Jak wielki ból duchowy musiał temu towarzyszyć? Co właściwie było powodem obu odejść? Matka? Niezgodność ideałów? Słaby charakter? Pokusy? Jakiej treści? To wszystko pozostaje dla nas tajemnicą powołania. W czasie tych duchowych zmagań Lucantonio bracia nadal mu towarzyszyli poprzez Sakrament Pokuty, rozmowy duchowe i modlitwę. Mija rok, gdy Lucantonio ponownie przyjęcie do wspólnoty. Tym razem nie jest już tak łatwo. Potrzeba odnieść się do Rzymu – do Ministra Generalnego. Jego odważną decyzją oraz ogromnym kredytem zaufania do Lucantoniego i polecających braci, było dopuszczenie młodzieńca do rozpoczęcia trzeciej próby nowicjackiej. Kolejnym etapem, któremu musimy się dokładniej przyjrzeć jest nowicjat. W 1690 Lucantonio ponownie udaje się do klasztoru w Belvedere, gdzie podczas obłóczyn otrzymuje imię Angelo. Fascynujące jest to, że w tym okresie widzimy Anioła, który wraz z porzuceniem imienia porzuca swoją dawną tożsamość, swoje idee i plany. Przestaje budować swoje powołanie na sobie i na swoim „ja dam sobie radę, ja sam się zbawię w Zakonie”. W zamian tego całkowicie zawierza siebie Bogu. Bracia szybko dostrzegają jego rozmiłowanie w modlitwie. W każdej wolnej chwili klęczy przed tabernakulum, lub rozważa mękę Pańską. Z czasem daje się prowadzić Ojcu nawet w ciemności i niepewności, będąc przekonanym, że Jego wola jest bardziej życiodajna niż własna. Jednak nawet w tak dobrze rozpoczętej formacji nie mogło obejść się bez kryzysów. Znów powróciły zwątpienia i pokusy, by porzucić życie zakonne. Wycieńczony długimi walkami o swoje powołanie Angelo klęczał nocą płacząc w swojej celi i krzycząc do Boga: „Ratuj mnie, Panie, bo już dłużej nie wytrzymam!”. Krzyk nowicjusza, który uznał siebie za nicość, nie pozostał obojętny uszom Boga. Znalazł swoją odpowiedź w słowach: „postępuj tak jak brat Bernard z Corleone”. Ta chwila stała się przełomem na drodze powołania zakonnego, a kryzys ostatecznym. Bernard z Corleone umarł raptem dwadzieścia cztery lata wcześniej w opinii świętości. Był człowiekiem krewkim i emocjonalnym, który po tym jak zranił w pojedynku swojego przeciwnika, oddał się życiu pokutnemu w kapucyńskiej wspólnocie, gdzie pełnił posługę kucharza. Szczególnymi cechami jego duchowości była miłość do Jezusa Ukrzyżowanego i Eucharystii. W czasach Anioła toczył się proces beatyfikacyjny Bernarda, stąd bracia często czytywali jego życiorys, choćby podczas posiłków w refektarzu. Angelo przejęty słowami, które usłyszał owej nocy zaraz wziął do ręki życiorys brata Bernarda i z niego czerpał inspirację do działania. Jego życiorys stał się dla niego – obok Ewangelii oraz Reguły i Testamentu Franciszka – podstawową normą zakonnej egzystencji. Od Bernarda nauczył się gorliwości w ćwiczeniach pokutnych, medytacji Męki Pana oraz częstego nawiedzania tabernakulum. W swych trudach nie chciał pozostawać sam, dlatego powierzył się pieczy duchowej jednego ze starszych braci w powołaniu. Tym razem był to o. Jan z Orsomarso, jego magister nowicjatu. W ten sposób w towarzystwie dwóch braci – świadka i przewodnika – Bernarda i Jana doszedł do końca nowicjatu i złożył wieczystą profesję zakonną. Angelo przejawiał w nowicjacie chęć bycia zwykłym, prostym bratem, jednak Bóg objawił przez przełożonych inną wolę. Młody kapucyn rozpoczął studia, by w przyszłości zostać wyświęcony na kapłana. Nauka trwała dziesięć lat. W tym czasie powierzył się o. Bonawenturze z Rotonda. Również on pogłębiał jego kult do Jezusa Ukrzyżowanego, który w tym czasie staje się dominującym w modlitwie brata Anioła i będzie uobecniać się w przyszłym duszpasterstwie. Krzyż będzie nazywał swoją ulubioną książką, źródłem życiodajnej siły. W postawie brata Anioła możemy dostrzec wyraźnie, że porzucił swoją wizję powołania, a poprzez pokorne poddanie się woli przełożonych, podporządkował się woli Boga. Długi etap formacji, podczas której nawet na chwilę nie zaprzestał służby najuboższym, został zwięczony święceniami kapłańskimi 1700 roku. Myli się ten, kto uważa, że walka o własne powołanie kończy się momentem profesji zakonnej lub przyjęciem Święceń. Kolejnym ważnym wydarzeniem w życiu brata Anioła było zmierzenie się z pytaniem co czynić dalej w życiu? Z pomocą przyszli przełożeni zakonni, którzy dostrzegając rozmodlenie młodego kapłana, oraz inne jego talenty, ustanawiają go kaznodzieją wędrownym. Imię Anioł, które otrzymał w nowicjacie, oznacza głosiciela Bożych słów, którym teraz stał się z mandatu Kościoła. Zauważywszy nieskuteczność wyuczonych na studiach barokowych form przepowiadania postanowił zmienić styl. Przede wszystkim zaczął mówić na ambonie spontanicznie posługując się prostym językiem ludu. Szybko przekonał się Angelo o wadze IX rozdziału Reguły, w którym Franciszek prosi braci kaznodziejów, aby ich słowa były proste. Kazania głosił zawsze w dialekcie jakim posługiwali się jego słuchacze na co dzień. W ten sposób, w bardziej przystępnej formie językowej, nadal przekazywał wiernym głębokie prawdy życia duchowego, chcąc podobnie jak św. Paweł przepowiadać głupstwo krzyża, przez które spodobało się Bogu zbawić wierzących (1 Kor 1,18). Właśnie duchowość krzyża była ulubionym tematem jego kazań. W miejscowościach, gdzie przepowiadał naukę Chrystusową wznosił kalwarie i uczył nabożeństw pasyjnych. Głoszone słowo chciał również sam przeżywać, przez co stało się ono szkołą życia i formatorem jego powołania. W posłudze przepowiadania nie zapomniał również o drugim skrzydle swojej duchowości jakim była miłość do sakramentów a szczególnie do Eucharystii. Podczas misji chętnie celebrował Liturgię, zanosił Komunię chorym i długie godziny spędzał w konfesjonale. Prowadził listowne kierownictwa duchowe. W ten sposób służył Ludowi Bożemu niestrudzenie przez trzydzieści osiem lat, wędrując zawsze pieszo, jednając ludzi z Bogiem i między sobą, wytykając błędy, skłaniając do pokuty oraz walcząc z niesprawiedliwością społeczną. Pośród wielu cudów i znaków oraz owoców swego kaznodziejstwa Angelo zawsze pozostawał świadomy swojej nicości i niezasłużoności wobec tak wielkich darów jakimi obdarzał go Bóg. A Bóg nagradzał jego pokorę darem ekstaz, bilokacji, czytania sumień i przewidywania przyszłości. Socjuszom swoich podróży misyjnych mawiał: „nie dziw się synu, ponieważ jestem tylko osłem, a te rzeczy o Piśmie Świętym objawia mi Bóg”. To Bóg objawił mu podczas modlitwy: „obiecuję ci, że będę ci asystował podczas głoszenia i powiem ci to, co potrzeba i sposób w jaki iść i głosić” . To właśnie ze źródła modlitwy i zawierzenia Bogu wypływała siła jego głoszenia. Nie odniósł sukcesu dzięki sztuce oratorskiej, ale otwartości na Bożę natchnienia. Swoją ziemską pielgrzymkę zakończył 30 października 1739 roku, opłakiwany przez lud jako „Apostoł Kalabrii” i „Kalabryjski Kaznodzieja”. Wspólnota Kościoła chcąc uwieńczyć lata walk o wierność kapucyńskiemu powołaniu natychmiast rozpoczęła proces beatyfikacyjny. Zakończył go papież Leon XII w 1825 roku ogłaszając Anioła błogosławionym. BROŃ I CHWAŁA ZWYCIĘSTWA „Bycie kapucynami i prawdziwymi synami św. Franciszka jest wielką łaską i wielką chwałą. Ale trzeba mieć zawsze ze sobą pięć drogocennych pereł: surowość, prostotę, prawdziwą wierność Konstytucji i Serafickiej Reguły, niewinność życia oraz niewyczerpane miłosierdzie”. W tym zdaniu św. Anioła widzimy, że podobnie jak Dawid do walki z Goliatem, tak i on do walki o swoje powołanie był zawsze uzbrojony w pięć kamieni, których używał w zależności od przychodzącej pokusy. Wnioskując z listu, w którym dawał rady swojemu duchowemu synowi, możemy stwierdzić, że oprócz broni miał również pancerz jakim była pokora i otwartość na wolę Bożą. Angelo mocno poturbowany w pierwszych bitwach o wierność swojemu powołaniu poznał własną kruchość i marność, dlatego postanowił oddać dowodzenie swoim życiem w ręce silniejszego Stratega. Dzięki tej taktyce po siedemdziesięciu latach zmagań uzyskał laur zwycięzcy dany mu przez Chrystusa. W postaci św. Anioła widzimy jak ciekawa jest przygoda życia z Bogiem oraz jak wspaniale owocuje otwartość na Jego działanie. Papież Franciszek kanonizował Anioła z Acri w Watykanie w dniu 15 października 2017 roku. br. Daniel Kowalewski OFMCap BIBLIOGRAFIA D’Altri M., Il Beato Angelo d’Acri un predicatore popolare del Settecento, [w:] „L’Italia Francescana” nr 3-4 (1990). Criscuolo V., Acri: il beato Angelo e il monastero delle cappuccino, [w:] „Collectanea Franciscana” (1992). Criscuolo V., Cinque lettere autografe del beato Angelo d’Acri ancora inedite, [w:] „Collectanea Franciscana”, 1-2 (1993). Criscuolo V., „Eadem scripts Ac si umquam ex arata fuissent” il procce so di beatificazione di Angelo d’Acri e il problema dell’esame dei suoi scritti, [w:] „Collectanea Franciscana” (2001). Fiamma G., Angelo d’Acri [w:] „Sulle orme dei Santi”, Pietrelcina 2012. Gambini M., Vita del gran servo di Dio Angelo d’Acri, missionario, Exprovinciale cappuccino, della provincia di Cosenza, Venezia 1754. List bł. Anioła do współbrata, o. Józefa-Antoniego z Genui, w ramach kierownictwa duchowego, z 12 października 1734 roku; „Analecta Cap”, 1904. Lorenzo da S. Giovanni in fiore, Il Beato Angelo d’Acri, Cosenza 1969. Pisma św. Franciszka i św. Klary, Warszawa 1992. [Bez autora], Vita del beato Angelo di Acri missionario cappuccino della provincial di Calabria nel regno di Napoli, Rzym 1825. Zębik A., Anioł z Acri [w:] „Głos ojca Pio” (nr 12/2001). Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska
Akcja tragedii rozgrywa się w ciągu jednego dnia: od wschodu do zachodu słońca, przed pałacem królewskim w Tebach. Posłaniec opowiada o pozostałych miejscach wydarzeń (nie są widoczne na scenie). Są to: pałac Kreona, miejsce, gdzie leżą niepochowane zwłoki Polinejkesa, grota, w której zostaje zamurowana Antygona. W piątek, 30 kwietnia w Caracas w Wenezueli beatyfikowano José Gregorio Hernán Cisneros, zwanego „lekarzem ludowym” za jego wielkie zaangażowanie na rzecz ubogich i chorych. José Gregorio urodził się 26 października 1864 roku. Był cenionym lekarzem, badaczem i profesorem uniwersyteckim. Jego beatyfikacja świadczy o wdzięczności Kościoła, ponieważ José Gregorio był przede wszystkim zaangażowanym chrześcijaninem, który uczynił z Ewangelii regułę życia zgodnie z charyzmatem franciszkańskim. I nie jest to przypadkowe stwierdzenie, ponieważ 7 grudnia 1899 r. José Gregorio złożył śluby jako tercjarz franciszkański związany ze wspólnotą przy kościele Madonna della Mercede w Caracas w Wenezueli, prowadzoną przez braci kapucynów. Zmarł 29 czerwca 1919 r. na skutek obrażeń poniesionych w wypadku drogowym. Papież Franciszek z okazji jego beatyfikacji przesłał wiadomość wideo, w której określił nowego błogosławionego jako „wielkiego człowieka umywającego stopy innym”, za wielkie zaangażowanie na rzecz ubogich, od których nie tylko nie brał żadnej rekompensaty, ale często dawał im pieniądze na leki. Ojciec Święty uznaje w nowym błogosławionym Franciszkańskiego Zakonu Świeckich uniwersalny model świętości dla współczesnego świata. „Doktor José Gregorio, – powiedział Ojciec Święty – ofiaruje nam, chrześcijanom, i wszystkim ludziom dobrej woli, przykład wierzącego ucznia Chrystusa, który z Ewangelii uczynił kryterium swojego życia, szukał swojego powołania, przestrzegał przykazań, uczestniczył na co dzień w Eucharystii, poświęcając czas na modlitwę i wierzył w życie wieczne, jako wzór osobistej dobroci i cnót obywatelskich i religijnych, otwartości, wrażliwości na ból, skromności i pokory w życiu i karierze zawodowej, a także jako miłośnik wiedzy, badań naukowych, nauki w służbie zdrowia i nauczania. Jest wzorem świętości zaangażowanym w obronę życia, w obliczu wyzwań historii, a zwłaszcza jako wzór służby innym, jak dobry Samarytanin, nikogo nie wykluczając. Jest człowiekiem powszechnej służby ”[1]. Błogosławiony José Gregorio Hernan jest czwartym błogosławionym w Wenezueli. Jego beatyfikacja wzbogaca i aktualizuje wyraz świętości franciszkańskiej w ogóle, a w szczególności świętości Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. br. Francis Bongajum Dor OFMCap Asystent Generalny FZŚ [1] Pełne przesłanie wideo papieża Franciszka można znaleźć w L’Osservatore Romano, piątek 30 kwietnia 2021, s. 7. Artykuł i zdjęcia za: Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz , co w życiu patrona twojej parafii lub twojego patrona z chrztu świętego świadczy o jego świętości ? ( o św.
Najlepsza odpowiedź Daria2800 odpowiedział(a) o 18:51: Święta Daria jest patronką z szlacheckiego za Chryzanta i dzięki niemu przyjęła nawracali wielu pogan na wiarę chrześcijańską,Prze to odbyli męczeńską około roku 263. :) Odpowiedzi Aran01 [Pokaż odpowiedź] Uważasz, że ktoś się myli? lub
Spełnienie w życiu dla każdego oznacza coś innego. O spełnieniu w życiu człowieka może decydować dobre wykształcenie i spełnianie się w zawodzie, miłość, lub założenie wartości. O tym , że czujemy się spełnionymi w życiu decyduje wiele czynników. Załączony tekst to fragment powieści ,,Lalka” Bolesława Prusa. Święty Marcin jako świadek Chrystusa Odpowiedzi: 8 0 about 13 years ago CZYN ZAPISANY W ZŁOTEJ KSIĘDZE W 3 lata po edykcie mediolańskim rodzi się w Sabarii, w rzymskiej prowincji Pannonii (aktualnie: Węgry) – Marcin, syn rzymskiego żołnierza, dziecko pogańskiej rodziny. Nieco później ojciec zostaje przeniesiony do Pawii, w północnych Włoszech. Dziecko, przeniknięte w tajemniczy sposób łaską, doświadcza wewnętrznych wezwań. Przyciąga je religia chrześcijańska, którą widzi żywą i działającą wokół siebie. Mając 12 lat marzy o życiu na pustyni, wzorem wschodnich ascetów. Niestety, prawo wymaga, by ukończywszy 15 lat, syn żołnierza też służył w armii cesarskiej. Marcin (imię będące zdrobnieniem od Marsa - boga wojny) zostaje przeznaczony do gwardii cesarskiej, oddziału elitarnego czuwającego nad obszarami zagrożonymi przez barbarzyńców. Marcin wyjeżdża do Galii. Przyłącza się do garnizonu w Armiens. To tu rozegra się wspaniała scena, która zostanie zapisana w chrześcijańskiej złotej księdze miłosierdzia. Zdjęty litością na widok biedaka w łachmanach, drżącego z zimna w chłodzie północnego wiatru, u bram miasta, siedzący na koniu Marcin zdejmuje płaszcz i przeciąwszy go na pół, daje większą część nędzarzowi. Następnej nocy ma wizję, a może sen: Chrystus objawia mu się odziany w połowę jego płaszcza... Ten gest pomoże chrześcijanom nadchodzących wieków dojrzeć Jezusa we wszelkiej nędzy. Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago DROGA WIARY W krótkim czasie po tym wydarzeniu Marcin przyjmuje chrzest. Odtąd całkowicie należy do Chrystusa. Musi jednak służyć w armii aż do końca wyznaczonego okresu. Opuści ją więc dopiero po 25 latach. W miarę jednak jak wzrasta w nim wiara, gaśnie duch żołnierski. Tuż przed ukończeniem służby ma wziąć udział w szturmie na Worms. Odmawia przelewu krwi i prosi cesarza o zwolnienie z udziału w tej akcji. Cesarz Julian traktuje go z wściekłością jak tchórza. Marcin prosi więc o umieszczenie go na czele nacierających, ale bez żadnej broni z wyjątkiem... krzyża. Tuż przed szturmem barbarzyńcy poddają się. Żołnierze przypisują Marcinowi ten nieoczekiwany „cud". Mając 40 lat opuszcza armię. Udaje się do Poitiers. Słyszał opowiadania o biskupie Hilarym, wielkim świętym, obrońcy wiary katolickiej przed mnożącymi się biskupami ariańskimi. Ten odkrywa w Marcinie istotę rozpaloną wiarą, pragnie więc zatrzymać go przy sobie jako diakona. Marcin odmawia przyjęcia tego zaszczytu. Zgadza się jednak na pełnienie posługi egzorcysty. Życie nauczyło go jadowitości i podstępnego działania szatana i jego zastępów. Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago ŚWIADEK CHRYSTUSA Dzięki snowi budzi się w nim dawne marzenie: doprowadzić rodziców, jeszcze żyjących, do Jezusa Chrystusa. Gdy święty Hilary, będący w Galii żelazem włóczni przeciw arianizmowi, agresywnemu i przeważającemu, zostaje zesłany na wygnanie do Frygii, Marcin udaje się do Illyricum. W drodze napadają go w Alpach bandyci. Jeden z nich nawraca się wstrząśnięty pokojem promieniującym z wędrowca. Przybywszy do domu nawraca matkę. Ojciec odmawia przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Biskupi w Illyricum, oddani arianizmowi, zauważają w Marcinie żarliwego obrońcę boskości Chrystusa. Prześladują go i skazują na publiczne ubiczowanie. Po tym wydarzeniu Marcin udaje się do Italii. Przebywa w pustelni blisko Mediolanu. I tutaj biskup, który przyjął arianizm, wyrzuca go ze swego terytorium. Marcin znajduje więc schronienie na wysepce Gallinaria niedaleko Genui. Idąc za przykładem wschodnich ascetów odżywia się ziołami i korzonkami. Pewnego dnia spożył trującą roślinę. Bliskiego śmierci Marcina ocaliła jedynie modlitwa. W tym okresie dowiedział się, że biskup Hilary otrzymał pozwolenie na powrót do Galii. Wraca więc do Poitiers, gdzie Hilary przyjmuje go z otwartymi ramionami nie jako ucznia, lecz jako chwalebnego towarzysza swych walk z arianami. ŻYCIE MNICHA Marcin usuwa się do pustelni odległej o dwie godziny marszu od Poitiers. Przyłączają się do niego uczniowie. To początek wspólnoty, która uformuje klasztor w Liguge: pierwsza wspólnota zakonna w Galii. Pewnego dnia, podczas nieobecności Marcina, umiera tu młody katechumen. Po 3 dniach Marcin powraca. Wstrząśnięty żałobą uczniów modli się przed jego ciałem. Płacze gorzko i błaga Pana o przywrócenie mu życia. Młody człowiek powstaje z mar i opowiada o życiu w drugim świecie. GŁOS LUDU Marcin pozostaje w Liguge 15 lat. Oddaje się studiowaniu Biblii i głosi kazania w okolicznych miejscowościach. Jego sława sięga daleko, szczególnie od chwili, gdy za jego wstawiennictwem Pan przywrócił życie młodemu katechumenowi, a także niewolnikowi z sąsiedniej posiadłości. Dziwny plan rodzi się więc w umysłach chrześcijan w Tours. W r. 371 umiera ich biskup - Lidor. Dlaczegóż święty mnich nie miałby zająć jego miejsca? Przewidując jego odmowę posługują się pewną strategią... Jeden z mieszkańców błaga Marcina o modlitwę nad ciężko chorą żoną. Idąc za głosem dobrego serca mnich udaje się w drogę. Nagle otacza go tłum ludzi i prowadzi do Tours. Na nic się zda sprzeciw. Tam przyjmuje go wspólnota ogarniętych entuzjazmem chrześcijan, kapłanów i świeckich, prosząca go o przyjęcie godności biskupa. Odczytując ostatecznie w tych wydarzeniach wolę Bożą Marcin wreszcie przystaje. Nie jest jednak łatwo znaleźć biskupa, który zechce konsekrować tego mnicha o włosach długich i w nieładzie, mającego szaty brudne i zniszczone, z wyglądu niewiele wartego... Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago BISKUP Marcin nie zwleka z ukazaniem się jako biskup władający z autorytetem, kochany, szanowany przez wiernych. Jest pokorny i serdeczny. Nadal jest ubogi. Mieszka w pustelni o pół godziny drogi pieszo od Tours. Dołączają się do niego uczniowie. Tak bierze początek klasztor w Marmoutier. Ustanawia w nim regułę życia opartą na modlitwie, ubóstwie i umartwieniu. Biskup przyjmuje w nim 80 dusz pragnących żyć jak on – święty. Przywdziewają zgrzebne burki. Każdy żyje w swoim domku, modląc się, rozmyślając, kopiując święte księgi. Marcin udaje się co dnia do katedry odprawić nabożeństwa. Pewnego dnia, w czasie Eucharystii wierni widzą promieniejącą aureolę... biskup właśnie dał biedakowi własną tunikę. Jego miłosierdzie jest niestrudzone. Wykupuje więźniów, wstawia się za skazanymi na śmierć, przemierza wioski diecezji, burzy świątynie pogańskie i demoniczne bożki, wycina święte gaje. Niezliczone znaki towarzyszą niestrudzonym wysiłkom ewangelizacyjnym tego pasterza dusz. Umacnia wiernych w wierze, osłabia wierzenia pogańskie i ariańskie herezje. Na miejscu zburzonych świątyń buduje kościoły i klasztory. Powoli w jego diecezji mnożą się miejsca święte, które biskup powierza swym kapłanom. Rośnie liczba powołań wokół niego i pod jego kierownictwem. CUDOTWÓRCA Sulpicjusz Sewer, biograf św. Marcina, potwierdza, iż sam był świadkiem wielu cudów. Oto kilka z nich z długiej listy. Wyprosiło je wstawiennictwo biskupa - cudotwórcy. Przybywszy pewnego dnia do pogańskiej wioski postanowił wyciąć ich święte drzewo. Prowadzeni przez ofiarnika mieszkańcy sprzeciwiają się temu. Przywiązany na własną prośbę do drzewa rosnącego obok tego, które ma być wycięte i zgodnie z prawami natury skazany na zmiażdżenie przez wycinane drzewo, święty ocalał, gdyż przewróciło się ono w drugą stronę. Wstrząśnięci cudem mieszkańcy pogańskiej wioski nawracają się. Innego dnia biskup podkłada ogień pod pogańską świątynię. Ogień z powodu wiatru zagraża sąsiedniemu domowi. Wspiąwszy się na jego dach Marcin błaga Niebo o oszczędzenie domu. Płomienie odwracają się. Kiedyś w podróży zaatakował go rozbójnik. Kiedy już miał przeszyć biskupa mieczem, upadł na wznak. Przerażony tym, uciekł. W Trewirze biskup uzdrawia umierającą, sparaliżowaną dziewczynkę. Wlał jej do ust kilka kropli poświęconego oleju. U bram Paryża biskup Marcin spotyka trędowatego - straszliwie zniekształconego. Bierze go w ramiona, całuje, a trąd znika. Wyrywając piekłu tak wielką liczbę dusz, Marcin staje się często pastwą ataków diabelskich. W Trewirze wygania demona ze sługi prokonsula Tetradiusza, a ten nawraca się. Wchodząc pewnego dnia do domu zauważa demona o straszliwym wyglądzie. Rozkazuje mu odejść, demon zaś zamiast to uczynić, bierze w posiadanie mężczyznę mieszkającego na tyłach domu. Nieszczęśnik zamienia się we wściekłe zwierzę, gotowe ukąsić każdego, kto się doń zbliży. Oburzony święty idzie w jego kierunku, wkłada mu do ust palce i woła do ducha nieczystego: „Jeśli masz jakąkolwiek moc, to ugryź tę rękę wyciągniętą nad tobą!" Demon ucieka jakby z ręki biskupa buchały płomienie. Blisko Chartres Marcin wyprasza u Pana powrót do życia zmarłego dziecka, z którym śpieszy do niego zapłakana matka. Towarzyszy jej tłum pogan. Wszyscy się nawracają. Gdy Marcin zauważa wyjątkowy opór ze strony pogan wobec wysiłków ewangelizacyjnych, ucieka się do ulubionej broni: pokuty. Ubiera się jedynie we włosiennicę, posypuje popiołem, modli się i pości przez trzy dni. Tak doprowadza do nawrócenia miejscowości Levroux, której mieszkańcy wzbogacili się niegodziwymi praktykami okultystycznymi. Po trzech dniach aniołowie nakazują mu powrócić do straszliwego miejsca. Mieszkańcy są jakby sparaliżowani. Marcin burzy ich świątynię i bożki. Wychodząc ze stanu odrętwienia poganie uznają w tych wydarzeniach znak Nieba i przyjmują wiarę chrześcijańską. Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago MARCIN I SPRAWA PRYSCYLIANIZMU W czasie jego bytności w Trewirze została podniesiona sprawa herezji pryscylianizmu. Pryscylian, biskup Awilii, opierając się na doktrynie dość kruchej nauczał w profetycznym natchnieniu. Posługiwał się apokryfami, odrzucał Stary Testament i doktrynę Kościoła, sam żył w skrajnym ascetyzmie. Został skazany przez Synod w Saragossie (380), zaś jego potępienie potwierdził synod w Bordeaux (384). Nierozważnie biskup Pryscylian odwołał się do sądu cesarza. Marcin doradzał miłosierdzie oraz doprowadzenie Pryscyliana do zdrowego pojmowania wiary. Biskup z Tours osądzał też jako niestosowne ingerowanie ramienia świeckiego w wewnętrzne sprawy Kościoła. Pomimo interwencji Marcina sprawa zakończyła się tragicznie. Najbardziej nieubłagani biskupi kierują do cesarza Maksyma prośbę o przykładne ukaranie biskupa Pryscyliana. Zostaje on skazany na śmierć wraz z sześcioma towarzyszami. Rozwiązanie to zaprzecza Ewangelii i zadaje ciężki cios Kościołowi. Marcin z Tours zostaje przez tych samych biskupów oskarżony o sprzyjanie nieszczęsnemu Pryscylianowi. Tymczasem także święty biskup Mediolanu, Ambroży, jest zgorszony tą sprawą, tym bardziej, że cesarz Maksym miesza się odtąd częściej w sprawy Kościoła. Wysyła wojsko do Hiszpanii z misją przegonienia heretyków i wytępienia ich. Dowiadując się o tym Marcin spieszy ponownie do Trewiru. Maksym wymaga od niego jako dowodu poddania swej władzy, przyłączenia się do biskupów, którym przewodzi Hiszpan Itacjusz. Jego zatwardziałość dochodzi do okrucieństwa. Aby uniknąć najgorszego Marcin przystaje, jednak jego sumienie będzie rozdarte. Wzorem był mu Jezus cichy i serca pokornego. Małżonka cesarza, przeciwnie, przyjmuje go przy swoim stole. Usługuje mu stojąc, ze spuszczonymi oczyma, a radość z takiego współbiesiadnika maluje się na jej twarzy. Jest przy nim i Martą, i Marią. Słucha z zachwytem i zachowuje się jak służąca, z duszą ogarniętą wiarą. Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago WIERNOŚĆ DO KOŃCA Powróciwszy do diecezji biskup Marcin osiągnął wiek zaawansowany, a wciąż i coraz mocniej daje dowody wyrozumiałości i współczucia. Pewnego dnia, idąc odprawić Mszę św. spotkał biedaka w łachmanach, drżącego z zimna. Nakazał archidiakonowi przyodziać go odpowiednio. Ten jednak nic nie znalazł. Biedak na nowo zwrócił się do świętego. Wtedy Marcin zdjął własne szaty i ubrał w nie nieszczęsnego człowieka. Nawet wobec najbliższych współpracowników, którzy zachowywali się nagannie, Marcin dał dowody miłosiernej życzliwości. Diakon Brice, którego przyjęto w bardzo młodym wieku w Marmoutier, zaczął prowadził rozwiązłe życie. Na biskupa rzucał zniewagi i oszczerstwa. Błagano Marcina, aby przegonił niegodziwca. Biskup odpowiedział: „Jezus znosił Judasza, a więc ja mogę znosić Brice’a". Modlił się. Wstrząśnięty dobrocią swego biskupa i łaską wysłużoną przez modlitwy świętego, Brice nawrócił się i wszedł na drogę świętości. Cud tej łaski przeszedł wyobrażenie, bo to właśnie Brice stanie się następcą Marcina jako biskup Tours! Prawa Królestwa Bożego nie są prawami tego świata. Brice, dzięki dobroci Marcina, stał się nowym owocem przypowieści o synu marnotrawnym. Marcin niestrudzenie wykonuje swój apostolat. Jego miłosierdzie kruszy zatwardziałe serca. Życzliwy dla grzeszników, przyjmuje ich nawet w klasztorze. To sama dobroć i miłosierdzie. Szatanowi, który nie przestaje go dręczyć i doświadczać, powiedział jednego dnia: „Sądzę, że gdybyś zechciał przestać kusić ludzi i gdybyś mógł okazać skruchę za twe przeszłe zbrodnie, Bóg by ci wybaczył i okazał ci miłosierdzie..." Marcin pojął przepaść Bożego miłosierdzia... SCHYŁEK MISJI Biskup Tours osiągnął wiek wyjątkowy w jego epoce: 81 lat. W tym czasie wybucha kłótnia pomiędzy kapłanami w Candes, nad Loarą. On – narzędzie pokoju, udaje się tam, chcąc doprowadzić do zgody. Do końca był pasterzem czuwającym. Po wypełnieniu tej misji popada w chorobę. Jego uczniowie, którzy towarzyszyli mu w wielkiej liczbie, lamentują u stóp jego łoża, bojąc się, że śmierć odbierze im świętego biskupa. Chory zdaje się na wolę Boga. Kładzie się na ziemi. Uczniowie chcą mu zrobić posłanie ze słomy, ale on stwierdza: „Nie godzi się, żeby chrześcijanin umarł inaczej niż w popiele." Bardzo cierpi. Leży na plecach, co potęguje jego dolegliwości. Uczniowie proszą, by położył się na boku. Marcin odpowiada: „Pozwólcie, moje dzieci, że będę patrzył raczej w niebo niż w ziemię, aby moja dusza odnalazła prostą drogę ku swemu Panu." I demon trwa przy nim, czyhając na najmniejszą słabość duszy, która spustoszyła jego królestwo ciemności. „Cóż tu robisz? – dopytuje się święty. – Nie znajdziesz we mnie niczego, przeklęte stworzenie, co by należało do ciebie. Miłosierdzie Boże przyjmie mnie na łono Abrahama." Olbrzym wiary przywołuje ojca wierzących nim wejdzie ostatecznie w pokój i radość Chrystusa. Zaledwie wypowiedział te słowa, oddał ducha Stwórcy, po życiu wypełnionym służbą Bogu. Na posłaniu z popiołu ma twarz rozpromienioną niewyrażalnym pokojem. 11 listopada 397 św. Marcin z Tours zostaje złożony do grobu. Odtąd wierni napływają tłumie do jego grobu. Św. Brice, jego następca, buduje bazylikę, która staje się celem pielgrzymek chrześcijan ze wszystkich narodów. W maju 1562 roku kalwini palą jego relikwie. Udało się ocalić ramię i część czaszki. Płaszcz biskupi świętego, tak zwaną capellę przechowali Merowingowie, później Karolingowie, w oratorium. Capella św. Marcina użyczyła nazwy oratorium, zwanemu odtąd chapelle czyli kaplicą. Niezwykłą sławę tego świętego potwierdza wielka liczba miejscowości i kościołów noszących jego imię: blisko 500 miejscowości i około 4000 tysiące kościołów w samej Francji. Cały Zachód świadczy o tym kulcie, w Rzymie jest aż 7 kościołów, które obrały go za swego patrona. René Lejeune Przekł. z fr.: E. B.; Stella Maris (szwajcarskie pismo religijne Wydawn. du Parvis) nr 320, listopad 1996, str. 1-4; w: „Vox Domini" nr 9-10/97, str. 2-4 Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago To wszystko to jedna praca :) jak coś tu masz jeszcze link ;) Basia17 Beginner Odpowiedzi: 36 0 people got help 0 about 13 years ago ŚWIADEK CHRYSTUSA Dzięki snowi budzi się w nim dawne marzenie: doprowadzić rodziców, jeszcze żyjących, do Jezusa Chrystusa. Gdy święty Hilary, będący w Galii żelazem włóczni przeciw arianizmowi, agresywnemu i przeważającemu, zostaje zesłany na wygnanie do Frygii, Marcin udaje się do Illyricum. W drodze napadają go w Alpach bandyci. Jeden z nich nawraca się wstrząśnięty pokojem promieniującym z wędrowca. Przybywszy do domu nawraca matkę. Ojciec odmawia przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Biskupi w Illyricum, oddani arianizmowi, zauważają w Marcinie żarliwego obrońcę boskości Chrystusa. Prześladują go i skazują na publiczne ubiczowanie. Po tym wydarzeniu Marcin udaje się do Italii. Przebywa w pustelni blisko Mediolanu. I tutaj biskup, który przyjął arianizm, wyrzuca go ze swego terytorium. Marcin znajduje więc schronienie na wysepce Gallinaria niedaleko Genui. Idąc za przykładem wschodnich ascetów odżywia się ziołami i korzonkami. Pewnego dnia spożył trującą roślinę. Bliskiego śmierci Marcina ocaliła jedynie modlitwa. W tym okresie dowiedział się, że biskup Hilary otrzymał pozwolenie na powrót do Galii. Wraca więc do Poitiers, gdzie Hilary przyjmuje go z otwartymi ramionami nie jako ucznia, lecz jako chwalebnego towarzysza swych walk z arianami. ŻYCIE MNICHA Marcin usuwa się do pustelni odległej o dwie godziny marszu od Poitiers. Przyłączają się do niego uczniowie. To początek wspólnoty, która uformuje klasztor w Liguge: pierwsza wspólnota zakonna w Galii. Pewnego dnia, podczas nieobecności Marcina, umiera tu młody katechumen. Po 3 dniach Marcin powraca. Wstrząśnięty żałobą uczniów modli się przed jego ciałem. Płacze gorzko i błaga Pana o przywrócenie mu życia. Młody człowiek powstaje z mar i opowiada o życiu w drugim świecie. GŁOS LUDU Marcin pozostaje w Liguge 15 lat. Oddaje się studiowaniu Biblii i głosi kazania w okolicznych miejscowościach. Jego sława sięga daleko, szczególnie od chwili, gdy za jego wstawiennictwem Pan przywrócił życie młodemu katechumenowi, a także niewolnikowi z sąsiedniej posiadłości. Dziwny plan rodzi się więc w umysłach chrześcijan w Tours. W r. 371 umiera ich biskup - Lidor. Dlaczegóż święty mnich nie miałby zająć jego miejsca? Przewidując jego odmowę posługują się pewną strategią... Jeden z mieszkańców błaga Marcina o modlitwę nad ciężko chorą żoną. Idąc za głosem dobrego serca mnich udaje się w drogę. Nagle otacza go tłum ludzi i prowadzi do Tours. Na nic się zda sprzeciw. Tam przyjmuje go wspólnota ogarniętych entuzjazmem chrześcijan, kapłanów i świeckich, prosząca go o przyjęcie godności biskupa. Odczytując ostatecznie w tych wydarzeniach wolę Bożą Marcin wreszcie przystaje. Nie jest jednak łatwo znaleźć biskupa, który zechce konsekrować tego mnicha o włosach długich i w nieładzie, mającego szaty brudne i zniszczone, z wyglądu niewiele wartego... !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! paulinka15 Rookie Odpowiedzi: 25 0 people got help Napisz, co oznacza twoje imię otrzymane podczas chrztu, i opisz krótko swojego patrona.Imię LauraPilne! Proszę… Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 14:46 fajne cycki, fajny tyłek, ale twarz co najwyżej 6/10 1 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub z3ky3HB.
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/261
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/146
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/109
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/393
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/227
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/49
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/285
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/113
  • 8i6lh4xsno.pages.dev/294
  • napisz co w życiu swojego patrona świadczy o jego świętości